Studia pilatesu wypełnione są przede wszystkim trenującymi kobietami. Ale przecież pilates stworzony został zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet – skąd więc ta dysproporcja? Jakby na to nie patrzeć, sam twórca tej metody – Joseph Pilates – też był mężczyzną. O co tu więc właściwie chodzi?

Postrzeganie mężczyzny jako siłacza

Tak, rzeczywiście może tutaj chodzić o mentalność i nastawienie. Prawdziwy mężczyzna powinien być silny, umięśniony i dźwigać ciężary. Powinien też dobrze zarabiać, zbudować dom, spłodzić syna i posadzić drzewo, a oprócz tego jeszcze być rycerzem na białym koniu i uratować jakąś księżniczkę przed złym smokiem. Tak to już ludzie szufladkują i tworzą sobie nawzajem w głowach obrazy idealnego świata. I większość próbuje się do tego dostosować. Jednak czy jest to słuszne i uzasadnione?

Na świecie, owszem, powinny obowiązywać pewne normy i zwyczaje. Ale czy facet koniecznie musi podnosić ciężary i spędzać setki godzin na siłowni, aby nazywać siebie prawdziwym mężczyzną? Niekoniecznie.

Bo przecież najważniejsze są stereotypy!

Dopóki na twarzy mężczyzny widać przysłowiowe „krew, pot i łzy”, jego trening można uznać za naprawdę męski. Bo gdy trening, z którego zaczyna czerpać radość to np. ćwiczenia rozciągające czy ćwiczenia cardio w towarzystwie ćwiczących kobiet, może narazić się na „koleżeńskie” wyśmianie albo doklejenie do siebie jakiejś „miłej” etykietki np. casanovy – podrywacza albo homoseksualisty.

Każdy sprzęt na siłowni będzie spoko, dopóki pot leje się litrami. A tam gdzie można się rozluźnić, przyjmować różne pozycje, nawiązywać ruchem do tańca – facet nie powinien się pojawiać! Przecież to już wystarczający dowód na to, że zmienił orientację…

Ehh to społeczeństwo, wszędzie szuka dziury w całym. A zwykle zdanie innych niestety się dla nas liczy. No bo jak, facet na jogę? Zumbę? Fitness? PILATES?! Przecież zaraz upodobni się do tych kobiet, w tych obcisłych trykotach i różowych getrach.

Kolejnym krążącym stereotypem jest cel ćwiczeń. No bo po co mężczyzna chodzi na siłownię? A no po to, aby zbudować najlepsze i największe mięśnie. Aby móc się popisać przed kolegami i imponować płci pięknej. Więc ćwiczenia muszą być ciężkie i siłowe, aby szybko zauważyć pożądany efekt.

Z kolei kobiety zwykle mają na celu odchudzanie, zmianę sylwetki i ogólną poprawę sprawności, do czego pilates nadaje się idealnie. Jednak poza tym, pilates pozwala poprawić koordynację ruchową, zadba o stawy i nauczy dokładności, precyzji oraz kontrolowania oddechu. A o tym już mężczyźni myśleć nie chcą i raczej uważają to za stratę czasu.

W zdrowym ciele zdrowy duch

Całe szczęście coraz większa ilość osób jest coraz bardziej świadoma swojego ciała i tego, czego ono tak naprawdę potrzebuje. Coraz więcej mężczyzn zaczyna zdawać sobie sprawę, że powyżej przedstawione stereotypy to zwyczajny stek bzdur. Mężczyźni (jak i kobiety) coraz świadomiej dobierają treningi dla siebie, biorąc za myśl przewodnią swoje zdrowie i kondycję – a nie stawiają za priorytet napompowanych mięśni.

Oczywiście w posiadaniu muskularnej budowy nie ma absolutnie nic złego, jednak dobrze jest robić to z głową. A tę głowę zapewnia trening pilatesu. Dzięki niemu można nabrać elastyczności i gibkości oraz zmniejszyć ilość kontuzji. Jeśli ktoś bardziej zagłębi się w pilates to zrozumie, że ćwiczenia te – wykonywane poprawnie – są jednymi z najtrudniejszych ćwiczeń na świecie. Bo potrzeba do nich pracy nie tylko mięśni, ale i umysłu. Bo po dobrym przygotowaniu ciała i głowy, można dużo bezpieczniej ćwiczyć i rzeźbić prawdziwe mięśnie.